Biznes Fakty
Afera RARS. Rebusy i rozmowy na boku. Kolejne ustalenia
Na udzielanie zleceń spółkom Pawła Szopy naciskał Cezariusz Lesisz – twierdzi Hubert B., cytowany przez Onet były pracownik Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, który pełnił w agencji funkcję szefa działu zakupów. Jak zauważa portal, "to ówczesny prezes Agencji Rozwoju Przemysłu – kolejny w tej sprawie zaufany Mateusza Morawieckiego". Informator Onetu wspomina o tajemniczych kartkach. – Wobec mnie prezes bawił się na nich w swego rodzaju rebusy – wskazuje.
Ma to związek ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych i zarzutami wobec Michała K., m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi mu do 10 lat więzienia. Inny podejrzany w śledztwie to biznesmen Paweł Szopa.
Chodzi tu między innymi o dostarczenie przez spółki Pawła Szopy rządowej agencji agregatów prądotwórczych za 350 milionów złotych, mimo że sam wcześniej kupił je w Chinach za niecałe 70 milionów złotych.
W poniedziałek Michała K. został zatrzymany w Londynie. Stało się to po wydaniu za nim najpierw listu gończego, a następnie europejskiego nakazu aresztowania (ENA). Za Szopą wystawiono list gończy.
ZOBACZ WIĘCEJ: Były prezes RARS-u Michał K. nie zgodził się na ekstradycję do Polski>>>
Polecenia na karteczkach
Onet przypomina ustalenia „Gazety Wyborczej”, według których polecenia zamawiania różnorakiego sprzętu na potrzeby agencji K. wydawać miał na karteczkach, które później niszczył.
„Michał na kartce pisał przy mnie to, co miał do przekazania. Pisał na przykład nazwę firmy, co oznaczało, kto ma być preferowany, kto ma otrzymywać zamówienie. Na karteczkach Michał zapisywał Szopę, Dominika B. [Dominika Basiora — przyp. Onet], ich firmy Seltet i Stopro, które miały wygrać postępowania” – relacjonowała podczas zeznań Justyny G., była szefowa działu zakupów RARS.
Zeznania Justyny G. w rozmowie z Onetem potwierdził Hubert B., który w RARS pełnił funkcję dyrektora działu zakupów przed nią. „Kobieta przyjęta została do agencji na stanowisko jego zastępczyni, a po jego odejściu awansowana na dyrektora” – czytamy w artykule.
– Potwierdzam wszystko, o czym mówiła w śledztwie Justyna. Ja też dostawałem takie karteczki, ale wobec mnie prezes bawił się na nich w swego rodzaju rebusy. Na karteczce pisał mi np. „Żelazowa Wola”. Kiedy nie bardzo wiedziałem, o co chodzi, naprowadzał: pomyśl! Kompozytor! A potem sam dodawał: Szopen! I wiadomo było, o czyje spółki chodzi. Zgadzam się również z tym, co przeczytałem w „Wyborczej”, że K. sam nie podejmował tych decyzji. On to ewidentnie z kimś konsultował – mówił w rozmowie z portalem.
„Z kim? To obecnie jeden z kluczowych wątków z punktu widzenia prokuratorów. Bo — przynajmniej w teorii — jeśli śledczy pewni są, że w RARS funkcjonowała zorganizowana grupa przestępcza, to logiczne jest, że ktoś musiał wpaść na pomysł jej powołania i ktoś musiał stać na jej czele” – zwraca uwagę portal.
Naciski z kilku stron
„Z relacji Huberta B. wynika jednak, że nie tylko K. miał naciskać na swoich podwładnych na preferowanie spółek Pawła Szopy, które – przypomnijmy – tylko w ciągu trzech lat współpracy z agencją otrzymały od niej przelewy na kwotę ponad pół miliarda złotych” – czytamy.
– Kiedy wybuchła pandemia, za sprowadzanie do Polski wszystkiego, co potrzebne do walki z covidem odpowiadał początkowo zespół złożony z prezesów i pracowników przede wszystkim RARS, Agencji Rozwoju Przemysłu i ludzi z PKO BP – mówił Hubert B. – Na jednym z takich spotkań na stronę wziął mnie ówczesny prezes Cezariusz Lesisz. I wprost oświadczył, że oczekuje, iż będziemy zamawiali sprzęt od spółek Pawła Szopy – dodał.
„Z ojcem późniejszego premiera Kornelem Morawieckim Lesisz zakładał w 1982 r. 'Solidarność Walczącą’. Później był jego kierowcą, sekretarzem i – jak twierdzą niektórzy – osobistym ochroniarzem. W 1989 r. wyemigrował do USA, a po powrocie do kraju zatrudnił się w zarządzanym przez Morawieckiego juniora banku BZ WBK” – opisuje Onet.