Biznes Fakty
„Mały test, który jest bardzo dużym ostrzeżeniem”
Google o "konstruktywnym kroku", wydawcy zaniepokojeniTVN24/ Polska i Świat
Cyfrowi wydawcy są zaniepokojeni. Google zapowiedział testowe usunięcie z wyszukiwarki treści publikowanych przez media informacyjne. Zmiana ma dotyczyć jednego procenta użytkowników, ale i tak to ruch niepokojący, pewnego rodzaju presja i straszak. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.
Oglądaj najnowsze wydania programu „Polska i Świat” w TVN24 GO >>>
Test technologicznego giganta prowadzony jest w dziewięciu krajach Unii Europejskiej – w tym w Polsce. Na czym ma polegać? Jak podaje koncern, po wpisaniu hasła nie będą wyświetlane wyniki od wydawców wiadomości z Unii Europejskiej.
– Wszystko jest w rękach Google’a, od metodologii po narzędzia i same badania – mówi Maciej Kossowski ze Związku Pracodawców Wydawców Cyfrowych. – W argumentacji, którą przytoczył Google w swoim komunikacie, powołał się na rzekome oczekiwania regulatorów i wydawców, że oczekują i potrzebują takich danych od niego. Nie prosiliśmy o taki test – przekonuje.
– To mały test, który jest bardzo dużym ostrzeżeniem – twierdzi Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny portalu Onet.
Próba wywarcia presji?
Cyfrowi wydawcy w Polsce są zaniepokojeni. W tym Związek Pracodawców Wydawców Cyfrowych w Polsce, którego członkiem jest TVN Warner Bros Discovery. Zapytaliśmy polski oddział Google o stanowisko w sprawie obaw.
„Wbrew zarzutom niektórych grup wydawców, jest to bardzo konstruktywny krok z naszej strony, pozwalający nam przygotować się do wypełnienia zobowiązań wynikających z nowej ustawy. Tego typu dane będą do tego niezbędne” – napisano w odpowiedzi.
– Google testuje coś u siebie według zasad, które tylko on zna, z wynikami, którymi tylko on się podzieli i metodologią, która jest nikomu nieznana. W związku z tym może położyć na stół wszystko – uważa Andrzej Andrysiak, wydawca „Gazety Radomszczańskiej” i członek Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.
– Jesteśmy w przededniu startu tych negocjacji, to jest ten kontekst tej rozmowy. W związku z tym, jeżeli Google korzysta z najsilniejszego argumentu jaki ma, no to uważamy, że to jest próba wywarcia na nas presji w przededniu negocjacji – ocenia Kossowski.
"Kradzież i paserstwo" ze strony giganta
O jaką nową ustawę i negocjacje chodzi? Żeby to zrozumieć trzeba się cofnąć do lipca tego roku, kiedy ogólnopolskie media podjęły protest w sprawie nieuwzględniania ich postulatów w pracy nad nowelizacją ustawy o prawie autorskim, która była wdrożeniem unijnej dyrektywy. Ustawa została znowelizowana.
– Użyję takich dwóch słów – z jednej strony chodziło o kradzież, a z drugiej o paserstwo. Ktoś tworzy treści – dziennikarze, redakcje, a Google i big techy z tych treści korzystają, dzięki temu, że umieszczają linki i część omówień do tych artykułów na swoich stronach – wyświetlają reklamy. I mają olbrzymi zarobek. Wydawcy tworzą treści i nie mają z tego ani złotówki – mówi Andrysiak.
– To nie oni chodzą i dopytują się polityków, to nie oni przekopują się przez dokumentację, to nie oni idą na mecz, oglądają i komentują, co się na nim dzieje, tylko biorą naszą pracę i zarabiają na niej. Wydawcy mówią: podzielcie się z nami pieniędzmi. Korzystacie z naszych tekstów, z pracy naszych dziennikarzy – dodaje Węglarczyk.
Negocjacje o wynagrodzeniu za wykorzystanie treści mają się dopiero zacząć.
– Mamy nadzieję, że to wynagrodzenie nie tylko załatwi kwestię sprawiedliwości i równowagi, ale też przede wszystkim umożliwi – nam jako wydawcom – tworzenie treści o lepszej jakości – mówi Mariusz Klamra z Koalicji Niezależnych Mediów.
Konsekwencje dla użytkowników
– Google w ogóle nie wspomina o konsekwencjach dla użytkowników. Ten test spowoduje, że 1 procent użytkowników nie dostanie wiarygodnych informacji. Google się na to zgadza – zauważa Węglarczyk.
– 1 procent użytkowników, który nie będzie wiedział, że jest w tym 1 procencie, nie dostanie takich informacji. Może dostanie informacje z alternatywnych źródeł informacji, takich nieweryfikowalnych, nieuznanych za wiarygodne – przestrzega Beata Biel, dyrektorka Działu Premium i Rozwoju Digital w TVN24.
Francja mówi "nie"
Francja jako pierwszy kraj zablokowała test Google’a. Sąd gospodarczy uznał, że platforma złamała umowę z francuskim odpowiednikiem urzędu ochrony konkurencji i konsumenta, i nałożył na nią karę.
– Można skutecznie wpływać na decyzję funkcjonowania takiego giganta, tylko trzeba przyjąć odpowiednie rozwiązanie i trzeba mieć wsparcie instytucji rządowych, trzeba mieć wsparcie całego państwa – podkreśla Kossowski.
Zapytaliśmy UOKiK o stanowisko w sprawie testów prowadzonych przez Google’a w Polsce.
„Monitorujemy tę sprawę. (…) Istotne, aby działania platformy były obiektywne, a jej klienci biznesowi byli o nich powiadamiani z odpowiednim wyprzedzeniem. Jednocześnie prowadzimy postępowanie wyjaśniające dotyczące sposobu prezentowania przez spółkę Meta odnośników do treści prasowych na Facebooku” – napisano w odpowiedzi.