Biznes Fakty
„Europa przede wszystkim”. Firmy technologiczne z regionu boją się Trumpa i amerykańskich gigantów
Coraz częściej da się słyszeć głosy europejskich firm technologicznych, które wzywają do przeciwdziałania dominacji USA — zwłaszcza teraz, po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Biznes z naszego regionu zachęca do podejścia „Europa przede wszystkim”. Czy to słuszne rozwiązanie, czy oznaka słabości i obawy o to, że silniejsi gracze zagarną dla siebie jeszcze więcej rynku?
- Europejskie firmy technologiczne coraz częściej apelują o przeciwdziałanie dominacji amerykańskich gigantów
- Przedstawiciele firm takich jak Vinted i Proton wzywają do protekcjonizmu
- Christian Kroll z wyszukiwarki Ecosia podkreśla, że działania amerykańskich firm, jak podwyżki cen za dostęp do technologii, ograniczają rozwój europejskich inicjatyw
- Unia Europejska wprowadza kolejne regulacje, aby ograniczyć wpływ amerykańskich „strażników dostępu”, ale istnieje ryzyko, że big techy wycofają się z rynku europejskiego — zwłaszcza po wygranej Donalda Trumpa
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Mitchell Baker, była dyrektorka generalna amerykańskiej organizacji non profit Mozilla Foundation, przyznała na niedawnej konferencji Web Summit, że rozporządzenie DMA (Digital Markets Act) doprowadziło do znaczących zmian dla przeglądarki Firefox. Dla wyjaśnienia DMA to akt Unii Europejskiej, który reguluje działalność największych firm technologicznych i jest częścią szerszej reformy dotyczącej usług cyfrowych, aby zapewnić uczciwą konkurencję i ochronę danych użytkowników w internecie. Baker twierdzi, że po pojawieniu się DMA Google musiało wprowadzić „ekran wyboru” na smartfonach z Androidem i z tego powodu aktywność w przeglądarce Firefox wyraźnie wzrosła — wcześniej Google domyślnie oferowało po prostu swoją przeglądarkę.
— Zmiany są zauważalne i korzystne, ale to także pokazuje, jaką władzę i scentralizowaną dystrybucję mają big techy — skomentowała Baker.
Big techy zdaniem regulatorów unijnych to tzw. strażnicy dostępu (ang. gatekeepers), którzy tworzą własne platformy, zapewniając bezpośredni dostęp do usług czy aplikacji. Dla przykładu Google może stworzyć system operacyjny Android, a następnie domyślnie oferować takie aplikacje, jak mapa z nawigacją GPS czy przeglądarka internetowa. Często są one na tyle dobrej jakości, że użytkownicy nawet nie szukają i nie zastanawiają się nad alternatywami.
Czytaj też: Google musi zapłacić 700 milionów dolarów w ramach ugody. Konieczne też zmiany w sklepie z aplikacjami
Ameryka zdominowała rynek
Po zwycięstwie w wyborach Donalda Trumpa wzrosła niepewność u szefów europejskich firm technologicznych. Thomas Plantenga, dyrektor generalny litewskiej aplikacji do odsprzedaży używanej odzieży Vinted, popularnej również w Polsce, w trakcie Web Summit wzywał do podejmowania wyborów, które wspierają europejski rynek, aby zapewnić, że nasz kontynent będzie „mógł sam o siebie zadbać” i nie zostanie pozostawiony w tyle przez amerykańskich gigantów.
Szef Vinted twierdzi, że w Europie jest bardzo dużo wykształconych i utalentowanych ludzi, ale powinniśmy także zadbać o swoje bezpieczeństwo i wspierać rynek — można się domyślić, że chodzi tutaj o wybieranie europejskich usług czy aplikacji przez konsumentów. — Jeśli tego nie zrobimy, zostaniemy w tyle. W każdej współpracy zawsze jest w grze sprzedaż. A jeśli nie mamy wiele do zaoferowania, stajemy się słabsi — mówił.
Podobnego zdania jest Andy Yen, dyrektor generalny popularnego start-upu ze Szwajcarii — Proton. To firma znana m.in. z szyfrowanej poczty e-mail i usługi VPN, skoncentrowana na zapewnianiu prywatności internautom. Zdaniem Yena Europa powinna naśladować amerykański protekcjonizm i w kontekście technologii przyjąć bardziej podejście „najpierw Europa” czy też „Europa przede wszystkim”. Dzięki temu jego zdaniem z czasem doprowadzimy do tego, że odwrócimy trend, jaki rozwija się od ok. dwóch dekad. Jaki to trend? Chodzi o to, że świat technologii zdominowany jest przez amerykańskie produkty i usługi, od smartfonów po przeglądarki internetowe, w dodatku pochodzące od garstki big techów.
Yen podkreślił w wywiadzie dla CNBC, że Ameryka ma teraz prezydenta, który stosuje podejście „Ameryka jest najważniejsza”, więc Europa też powinna stosować takie zasady gry wobec własnego kontynentu. Dodał, że big techy działają „skrajnie niesprawiedliwie” i sugeruje, aby UE nie łagodziła swoich prób ograniczenia amerykańskich gigantów.
Sprawdź też: Sztuczna inteligencja poważnym zagrożeniem w 2025 r. Ostrzega gigant technologiczny
Big techy „obrażają się” na regulacje
W podobnym tonie wypowiada się Christian Kroll, dyrektor generalny wyszukiwarki skoncentrowanej na zrównoważonym rozwoju Ecosia. Zasada działania wyszukiwarki jest taka, że przeznacza swoje zyski na projekty związane z sadzeniem drzew i ochroną środowiska, ale jednocześnie korzysta z rozwiązań technologicznych wyszukiwarki Bing (Microsoft). Ze względu na to, że Microsoft stawia na rozwój AI, podniósł opłaty, jakie pobiera od innych wyszukiwarek za korzystanie z Bing Search API. — To zmniejszyło nasze przychody i zmniejsza naszą zdolność do działania — skomentował Kroll.
Obecnie Ecosia próbuje zbudować europejski indeks wyszukiwania i zmniejszyć zależność od amerykańskich gigantów technologicznych w dostarczaniu wyników przeglądania internetu. Nawiązała już współpracę z dostawcą Qwant. Nie wiadomo, jakie ostatecznie efekty zapewni to partnerstwo i czy internauci będą zadowoleni z uzyskiwanych wyników wyszukiwania.
Regulatorzy unijni chcą reagować i z jednej strony próbują czy to wyrównywać warunki rynkowe dla firm, czy też wprowadzać rozwiązania do ochrony prywatności dla konsumentów. Wszystko to dzieje się jednak kosztem big techów, bo te muszą albo dzielić się zyskami, albo wprowadzać zmiany wpływające na ich modele biznesowe (wtedy nie dzielą się zyskami, ale generują niższe przychody).
Unia Europejska wprowadza więc kolejne, surowe regulacje, aby zwalczać dominację takich graczy jak Apple, Meta, Google, Amazon czy Microsoft, natomiast big techy bronią się w taki sposób, że po prostu najczęściej rezygnują z europejskiego rynku. W rezultacie już teraz wiele produktów i usług zwyczajnie nie znajdziemy na terenie UE, np. zaawansowanych rozwiązań AI w platformie LinkedIn czy dostępnych od maja podsumowań AI Overview w wyszukiwarce Google’a.
Pobierz za darmo: Zarządzaj ryzykiem, nie kryzysem. Raport o cyberbezpieczeństwie dla firm [POBIERZ]
Po wygranej Trumpa big techy mogą jeszcze agresywniej potraktować regulacje europejskie i wycofać kolejne produkty, wpływając tym samym na wiele biznesów. Bez ruchu z wyszukiwarek czy social mediów sporo europejskich firm nie przetrwa, bo straci dostęp do klientów. Możliwe, że potrzebujemy odpowiedników big tech, ale w Europie. Tylko czy obecnie dostępne produkty i usługi są rzeczywiście lepsze od tego, co amerykańskie? To użytkownicy „głosują” na najlepsze rozwiązania, a biorąc pod uwagę, jak dużo czasu spędzają w amerykańskich platformach, wygląda na to, że Europa ma jeszcze sporo do nadgonienia.
Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło