Studio Agart – miejsce dla filmu, reklamy i młodych talentów

Studio Agart to miejsce, w którym spotykają się innowacyjne głosy, artystyczna odwaga i solidne możliwości produkcyjne – przestrzeń zaprojektowana z myślą o kinie, reklamie i wschodzących talentach.

Z założycielem – Dawidem Szurmiejem – rozmawiamy o kulisach powstawania debiutanckiego filmu There Will Be No Other End, łączeniu wizji artystycznej z realiami komercyjnymi i budowaniu międzynarodowej marki.

Film „There Will Be No Other End” niedawno miał swoją premierę. Jakie były najważniejsze przeszkody napotkane podczas jego tworzenia? Czy jest jakiś szczególny moment, który szczególnie zapadł ci w pamięć?

Dawid Szurmiej: Każda produkcja niesie ze sobą wyjątkowe wyzwania, a „There Will Be No Other End” wymagało skrupulatnego zarządzania zasobami – czasem, energią ekipy i budżetem. Zebraliśmy doskonałą obsadę – Agatę Kuleszę, Bartka Topę, Maję Pankiewicz i Sebastiana Delę – ale ich dostępność okazała się dość ograniczona. Ponadto chcieliśmy wyprodukować osobisty i kameralny debiut.

Od samego początku skuteczna organizacja, staranne planowanie harmonogramu zdjęć i precyzyjny harmonogram były dla nas kluczowe, co pozwoliło nam zoptymalizować zasoby, którymi dysponowaliśmy. Był to wyjątkowy projekt, który pokazał, że inteligentne zarządzanie ograniczonymi zasobami nie prowadzi do poczucia niedoboru. To doświadczenie wzmacnia moje przekonanie, że kręcenie filmów to nie tylko wielkie gesty; chodzi o spójność wizji, zaufanie do zespołu i skrupulatną dbałość o szczegóły.

Tytuł filmu jest bardzo sugestywny – co on dla Ciebie oznacza i skąd wziął się pomysł na tę narrację?

D.Sz.: To był jeden z tych momentów, które trudno przewidzieć – bardziej instynkt niż plan. Monika Majorek rozwijała scenariusz od czasów szkoły filmowej. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o projekcie, nie widząc scenariusza, moja przyjaciółka i producentka Kasia Kaczmarek powiedziała „musicie się spotkać” i miała rację. Po naszej pierwszej rozmowie zdałam sobie sprawę, że to będzie coś więcej niż tylko film – to było osobiste.

Tytuł „There Will Be No Other End” wywołuje poczucie niepokoju, ale także akceptacji – rozważa nieuchronność pewnych zdarzeń i emocji, podkreślając, że nie wszystko w życiu można cofnąć lub naprawić. Doceniam to, że sam tytuł wciąga widzów w sferę charakteryzującą się ciszą, napięciem i głęboką emocjonalnością. Opowiada o tym, co pozostaje, gdy słowa zostają odarte – opowieść o pamięci, która nie zawsze jest życzliwa, i emocjach, których nie da się zamaskować.

Co zapoczątkowało Twoją przygodę z branżą filmową i co zmotywowało Cię do założenia Studia Agart?

D.Sz.: Dosłownie dorastałem w teatrze. To był mój drugi dom, w którym sztuka, emocje i opowiadanie historii były w centrum uwagi. Jako nastolatek zacząłem szukać własnych form ekspresji. Chwyciłem kamerę i zacząłem produkować reportaże, m.in. dla Filipinki. Potem zacząłem zajmować się teledyskami.

To była pasja – metoda uchwycenia momentów i tworzenia nastrojów za pomocą wizualizacji. Już wtedy czułem potrzebę myślenia jak filmowiec – opowiadania historii nie za pomocą słów, ale obrazów, światła i gestów.

Motywacją do stworzenia Studio Agart była chęć stworzenia przystani, w której przyjaciele mogliby się spotykać, aby pracować nad pełnymi duszy projektami – czasami małymi, czasami wielkimi, ale co najważniejsze, tymi z przesłaniem. Dziś jestem dumny z faktu, że jesteśmy przestrzenią, która rezonuje z oryginalnymi głosami, eksperymentami i inteligentnym komercjalizmem. Wierzymy, że jedno nie neguje drugiego, ale raczej je napędza, i staramy się łączyć te dwie sfery, dostosowując środki wyrazu do każdego projektu.

Wyobrażamy sobie Studio Agart jako prawdziwą przestrzeń dialogu – między sztuką a komercją, między twórcami a odbiorcami, między doświadczeniem a świeżymi perspektywami.

Stworzenie i rozbudowa Studio Agart było niewątpliwie znaczącym wyzwaniem – co było najtrudniejszym aspektem? Czy postrzegasz studio bardziej jako platformę dla niezależnych projektów czy większych produkcji?

D.Sz.: Początkowo moją pasją było opowiadanie historii, ale wkrótce stała się oczywista konieczność połączenia tego ze zrównoważonym modelem operacyjnym. Najtrudniejszą częścią było stworzenie miejsca, które harmonizuje solidne możliwości produkcyjne z wolnością twórczą.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *