Biznes Fakty
Rzekomo „obcięte” pieniądze na mieszkalnictwo społeczne. Spór w koalicji
Medialna kłótnia o rzekome obcięcie pieniędzy na budownictwo społeczne pokazała po raz kolejny, że w tym temacie ministrowie tego samego rządu rozmawiają głównie na portalu X, czyli dawnym Twitterze. Całej awantury by nie było, gdyby nie trwająca od lata blokada projektu ustawy zwiększającej limit wydatków na BSK (budownictwo socjalne i komunalne) w ramach Funduszu Dopłat. Brak ustawy powoduje, że nawet jak w budżecie są pieniądze na ten cel, nie można zwiększyć kwoty poza limit 1 mld zł rocznie. W tle koalicyjnego sporu jest prawdopodobna rekonstrukcja rządu i pytanie, kto w rządzie przejmie pełną władzę nad mieszkaniówką.
/ Arkadiusz Ziolek /East NewsAwantura zaczęła się od wpisu minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, która oznajmiła, że „tylnymi drzwiami” obcięto środki na społeczne budownictwo do zaledwie 618 mln zł. Odpowiedzialny w rządzie za mieszkalnictwo minister rozwoju Krzysztof Paszyk lakonicznie odpowiedział, że te środki zostały przekazane na pomoc dla poszkodowanych w ubiegłorocznej powodzi – konkretnie na odbudowę ich mieszkań. I zadeklarował, że będziemy szukać pieniędzy na budownictwo społeczne.
Rozwiń
Potem jednak szybko się okazało, że żadne środki nie zostały obcięte, a problemem jest blokada projektu ustawy zwiększającego formalny limit wydatków na budownictwo społeczne i komunalne.
Projekt Ministerstwa Rozwoju i Technologii zakładający między innymi zwiększenie formalnego limitu wydatków z 1 mld zł do blisko 5 mld zł został ogłoszony wiosną 2024, przeszedł ścieżkę konsultacji i uzgodnień, a następnie na dobre utknął w rządzie zamiast powędrować do Sejmu.
Teraz ujawniają się kolejne skutki tej blokady. W praktyce brak uchwalenia tej ustawy oznacza, że nawet jeśli są zabezpieczone pieniądze w budżecie, to bez ustawowego zwiększenia limitu, nie można wydać więcej niż dopuszczają obecnie obowiązujące przepisy.
Niewykorzystane w 2024 roku i przesunięte na 2025 rok środki przeznaczone na odbudowę domów dla powodzian „konsumują” część całkowitego formalnie zapisanego limitu wydatków na ten rok, ale nie pomniejszają fizycznie pieniędzy.
– Wydatkowanie pełnej kwoty zabezpieczonej w budżecie blokuje nam ustawowy maksymalny limit wydatków na program BSK w ramach Funduszu Dopłat. Podwyższymy ten limit i w najbliższym czasie w sumie 1,9 mld zł zostanie wydane – tłumaczy Interii Tomasz Lewandowski, wiceminister rozwoju z Lewicy.
Rozwiń
O tym, że samorządy czekają na dofinansowanie budowy mieszkań komunalnych, ale na razie łączna kwota, jaka z budżetu może trafić na ten cel, jest ograniczona, bo nie ma ustawy zwiększającej dopuszczalny limit na ten cel pisaliśmy ostatnio pod koniec grudnia.
Przypomnijmy, że projekt dużej ustawy dotyczącej budownictwa społecznego, między innymi istotnie zwiększający limit na BSK w Funduszu Dopłat został przygotowany jeszcze przez byłego już wiceministra rozwoju Krzysztofa Kukuckiego wiosną ubiegłego roku. Jednak mimo zakończenia etapu konsultacji i uzgodnień, projekt do tej pory nie został przesłany do Sejmu.
Projekt ustawy gotowy od kwietnia, a na skierowanie do Sejmu czeka od lata
Gdy pod koniec stycznia pytaliśmy Ministerstwo Rozwoju i Technologii o to, co dzieję się z tym projektem, resort poinformował, że został przyjęty przez Stały Komitet Rady Ministrów w dniu 18 lipca ub. r., a następnie został skierowany do rozpatrzenia przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, który nie zakończył prac w tym zakresie.
Przypomnijmy, że w skład Komitetu Ekonomicznego, któremu przewodniczy Andrzej Domański wchodzą wszystkie resorty gospodarcze, w tym zarówno rozwoju, jak i funduszy.
Rozwiń
To nie pierwsza tego typu kłótnia wynikająca z braku tej ustawy. Podobna miała miejsce przy konstruowaniu budżetu na 2025 rok, kiedy Polska 2050 próbowała złożyć poprawkę zwiększającą środki na budownictwo społeczne, mimo braku ustawowego limitu na to pozwalającego.
Brak ustawy zwiększającej limity na Fundusz Dopłat blokuje też inne wydatki, nie tylko na mieszkania budowane przez samorządy, ale na przykład dodatkowe pieniądze na akademiki dla studentów.
Sam limit może być zwiększony albo ścieżką rządową, czyli tym obszernym projektem ministerstwa rozwoju, albo w węższym zakresie szybszą ścieką poprzez projekt poselski.
Cała sprawa wewnątrz koalicji od miesięcy rozbija się o to, czy w ramach programu mieszkaniowego zostanie przeforsowany program dopłat do kredytów. Poprzednie podejście zostało skrytykowane i storpedowane z powodu obaw o to, że spowoduje wzrost cen mieszkań, które zostały wywindowane przez program bezpieczny kredyt 2 proc. wprowadzony za rządów PiS.
Przeciwnikami dopłat są zarówno politycy Polski 2050 jak i Lewicy.
Program mieszkaniowy blokuje spór o dopłaty do kredytów
Z wypowiedzi zarówno wicepremiera Kosiniaka-Kamysza jak i ministra Paszyka wynika, że chcą wprowadzić program dopłat, ale w drugim podejściu – po nieudanej próbie wprowadzenia kredytu na start – ma być nowa propozycja, ale z limitem cen. W swoich zapowiedziach odwołują się do dawnego programu MdM.
Jednocześnie na horyzoncie rysuje się rekonstrukcja rządu i między innymi to, w czyje ręce w koalicji trafi mieszkaniówka. Wicepremier Kosiniak-Kamysz powiedział we wtorek, że struktura administracji centralnej wymaga reorganizacji, jasnego podziału kompetencji, a ze zmianami nie trzeba czekać do wyborów prezydenckich.
– Jest wiele tematów, które są rozrzucone po różnych ministerstwach, choćby budownictwo. Część, w tym to budownictwo społeczne jest w Ministerstwie Funduszy i Rozwoju Regionalnego. Tam są te SIM-y, które są budowane przez wspólnoty lokalne. Część jest u ministra Paszyka, a pewnie jeszcze część byśmy znaleźli w innych. Nie ma tak naprawdę ministerstwa gospodarki z prawdziwego zdarzenia- mówił w programie Graffiti w Polsat News.
Monika Krześniak-Sajewicz