Biznes Fakty
Oszuści wyłudzający dotacje z PUP ukarani. Orzeczenie w sprawie covidowej.
Na karę pozbawienia wolności w wymiarze 3,5 roku oraz grzywnę pieniężną w wysokości 12,5 tys. zł orzekł we wtorek białostocki Sąd Apelacyjny wobec mężczyzny, któremu zarzucono oszustwo w uzyskiwaniu wsparcia finansowego, które dawniej było oferowane na preferencyjnych zasadach w związku z epidemią koronawirusa. Całkowite straty sięgnęły ponad 217 tys. zł.
Sąd odwoławczy podtrzymał werdykt pierwszej instancji, odrzucając apelację adwokata, który wnioskował o mniejszy wymiar kary. Oskarżony jest zobowiązany także do naprawienia wyrządzonej szkody, to znaczy do zwrotu środków pieniężnych do urzędów pracy w Gdańsku, Białymstoku, Zabrzu, Nysie, Opolu, Bydgoszczy i Elblągu. Decyzja sądu jest prawomocna.
Mężczyzna odpowiadał za szereg przestępstw dotyczących wyłudzenia tak zwanych pożyczek covidowych. Zgodnie z treścią aktu oskarżenia, w okresie od listopada 2020 roku do czerwca 2021 roku dopuścił się on 62 tego typu przestępstw, polegających na składaniu podrobionych wniosków o przyznanie przedsiębiorcom mikropożyczek z funduszy publicznych.
Środki te były przyznawane w ramach programu pomocowego, związanego z pandemią koronawirusa.
Działając na terenie całego kraju, oskarżony przedstawiał w powiatowych urzędach pracy podania o udzielenie pożyczek, które zamierzał przeznaczyć na pokrycie bieżących kosztów funkcjonowania firmy. W podaniach tych, między innymi, fałszował podpisy domniemanych przedsiębiorców, wprowadzał błędne dane osobowe i teleadresowe, a także nieprawdziwe informacje dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej przed dniem 1 kwietnia 2020 roku – co było koniecznym warunkiem uzyskania pomocy.
Podania były składane drogą elektroniczną; zdaniem śledczych, każdorazowo zamiarem było skłonienie danej instytucji do niekorzystnego zarządzania majątkiem. W rezultacie weryfikacji, niektóre próby oszustwa zostały powstrzymane przez pracowników urzędów, jednak w pewnych sytuacjach doszło do wypłaty nienależnych środków.
Sąd Okręgowy w Białymstoku wymierzył oskarżonemu łączną karę 3,5 roku pozbawienia wolności oraz grzywnę w wysokości 12,5 tys. zł; zarządził również obowiązek naprawienia szkody.
Obrońca zaskarżył nieprawomocny wyrok, dążąc do łagodniejszej kary, wynoszącej 2 lata pozbawienia wolności, oraz do obniżenia kary grzywny. Podkreślał, że jego klient przyznał się do winy i okazał żal, współpracował z organami ścigania, zmienił swoje życie, utrzymuje liczną rodzinę i nie wymaga długotrwałej resocjalizacji w zakładzie karnym.
– Oskarżony z pewnością nie jest ideałem (…), ale kara nie może mieć wyłącznie, lub przede wszystkim, charakteru odwetowego, inaczej cofnęlibyśmy się do Kodeksu Hammurabiego: zasada talionu – mówił mec. Wiesław Kobyliński.
Jednak sąd odwoławczy utrzymał wyrok w mocy, czego żądała prokuratura. Uznał, że w tym przypadku nie można mówić o karze nadmiernie surowej. Kara ta uwzględnia stopień winy oskarżonego i poziom szkodliwości społecznej jego czynów, jest zgodna ze społecznym odczuciem sprawiedliwości – argumentował sędzia Sławomir Wołosik, uzasadniając wyrok. Zwracał uwagę na znaczny poziom demoralizacji skazanego oraz jego wcześniejszą karalność.(PAP)
rof/ agz/