Biznes Fakty
Szef rządu o domniemanym sprawcy ataku na Nord Stream: Jego ekstradycja nie leży w interesie państwa polskiego
Premier Donald Tusk zauważył we wtorek, że w interesie Rzeczypospolitej Polskiej nie leży obwinianie lub przekazywanie Wołodymyra Ż., podejrzewanego o detonację Nord Stream, w ręce innego kraju. Dodał, że jedynymi, którzy powinni odczuwać wstyd w temacie Nord Stream 2, są ci, którzy zadecydowali o jego konstrukcji.
We wtorek premier Donald Tusk odbył spotkanie w Warszawie z premier Litwy, Ingą Ruginiene. Podczas konferencji prasowej po rozmowach poruszył kwestię zatrzymanego w Polsce obywatela Ukrainy, podejrzewanego o dokonanie wybuchu na Nord Stream, Wołodymyra Ż., za którym wystawiono europejski nakaz aresztowania przez służby niemieckie.
Tusk wspomniał, że sprawa rozpoczęła się wiele miesięcy temu. Wówczas – jak wspomniał – ówczesnemu kanclerzowi Niemiec i prezydentowi Ukrainy przedstawił bardzo wyraźne stanowisko Polski, które od tego czasu nie uległo zmianie.
Z pewnością w interesie Polski oraz w interesie zwykłego odczucia uczciwości i sprawiedliwości nie jest oskarżanie ani wydawanie tego człowieka w ręce innego kraju – podkreślił.
Według premiera Nord Stream 2 został zbudowany wbrew interesom całej Europy. Zaznaczył, że problemem Europy, Ukrainy czy Polski nie jest fakt jego zniszczenia, ale budowy.
– Z naszego punktu widzenia jedynymi osobami, które powinny odczuwać zażenowanie i zachować milczenie w sprawie Nord Stream 2, są te osoby, które podjęły decyzję o budowie – stwierdził.
Dodał również, że każdy, kto w Polsce sugeruje, że istniały jakiekolwiek rządy lub poważni politycy, którzy popierali budowę Nord Stream 2, mija się z prawdą i szkodzi polskiej reputacji.
Mężczyzna był poszukiwany na mocy europejskiego nakazu aresztowania wydanego przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe w związku z podejrzeniem o sabotaż konstytucyjny, dewastację mienia oraz zniszczenie rurociągu Nord Stream 2. Zatrzymano go 30 września w miejscu jego zamieszkania. Aktualnie przebywa w Areszcie Śledczym w Warszawie. W poniedziałek warszawski sąd okręgowy przedłużył do 9 listopada areszt dla podejrzanego.
Decyzję o jego potencjalnym przekazaniu Niemcom również podejmie sąd. Wcześniej musi on zapoznać się z dokumentacją. Ma na to 100 dni. Prokuratura poinformowała w piątek, że dokumenty dotyczące ściganego ENA mężczyzny zostały już przekazane drogą mailową przez stronę niemiecką. Z kolei rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie, sędzia Anna Ptaszek, poinformowała w poniedziałek, że sędzia referent wkrótce wyznaczy datę rozprawy w tej kwestii.
Zniszczenie trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, miało miejsce 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po rozpoczęciu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego.
49-letni Ukrainiec utrzymuje, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał na terytorium Ukrainy.
Ambasador Ukrainy: nie ingerujemy w sprawę Wołodymyra Ż.
Odnośnie Wołodymyra Ż., wszystko zależy od polskiego systemu sądownictwa; nie ingerujemy w tę sprawę – oświadczył we wtorek ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Bodnar. Zapewnił, że ukraińska ambasada gwarantuje pełne wsparcie osobie podejrzanej o zniszczenie rurociągu Nord Stream 2.
Ambasadora Ukrainy zapytano we wtorek w RMF FM, czy sprawa Wołodymyra Ż. wpłynie na relacje polsko-ukraińskie. – Wszystko zależy od przestrzegania prawa – stwierdził.
– Oczywiście, naszym celem jest ochrona interesów naszego obywatela i ze swojej strony jako ambasada i konsulat gwarantujemy mu pełne wsparcie – powiedział. Dodał, że ukraińscy konsulowie są w kontakcie z zatrzymanym obywatelem Ukrainy i udzielają mu rad, jak „rozwiązać sprawę w odpowiedni sposób, zgodnie z prawem”.
Dopytywany, czy strona ukraińska interweniowała w sprawie Ukraińca podejrzanego o zniszczenie rurociągu Nord Stream 2, odparł: „Nie wtrącamy się, ponieważ to jest sprawa sądowa”. – Wszystko zależy od wymiaru sprawiedliwości. Oczywiście, sąd jest sądem i musi podjąć właściwą decyzję (…). Strona ukraińska zachowuje się tutaj uczciwie, zgodnie z polskim prawem – zaznaczył.
Wołodymyr Ż. jest poszukiwany na podstawie europejskiego nakazu aresztowania wydanego przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe w związku z podejrzeniem o sabotaż konstytucyjny, niszczenie mienia oraz uszkodzenie rurociągu Nord Stream 2. Zatrzymano go 30 września w miejscu jego zamieszkania – w podwarszawskim Pruszkowie.
3 października mężczyzna został przesłuchany jako świadek w polskim dochodzeniu w sprawie uszkodzeń rurociągów i wycieków gazu na dnie Morza Bałtyckiego.
Premier Donald Tusk oznajmił we wtorek, że w interesie Polski nie jest obwinianie ani przekazywanie w ręce innego państwa Wołodymyra Ż., podejrzanego o wysadzenie Nord Stream. Dodał, że jedynymi osobami, które powinny odczuwać wstyd w kwestii Nord Stream 2, są ci, którzy zdecydowali o jego budowie.
O jego ewentualnym wydaniu Niemcom zdecyduje sąd. Wcześniej musi on zapoznać się z dokumentacją. Ma na to 100 dni. Prokuratura poinformowała w piątek, że materiały dotyczące ściganego ENA mężczyzny zostały już przesłane drogą elektroniczną przez stronę niemiecką. Z kolei rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie, sędzia Anna Ptaszek, przekazała w poniedziałek, że sędzia sprawozdawca niebawem ustali termin rozprawy w tej sprawie.
Bodnar został również zapytany o to, kiedy dojdzie do spotkania prezydenta Karola Nawrockiego z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Przekazał, że w tej sprawie strona ukraińska utrzymuje kontakt z szefem prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, Marcinem Przydaczem, oraz oczekuje na „odpowiednie decyzje strony polskiej”. Wyraził nadzieję, że do spotkania dojdzie w „najbliższych tygodniach”.
Jak mówił, Ukraina na chwilę obecną nie odniosła się oficjalnie do zmian proponowanych przez prezydenta Nawrockiego, zakładających m.in. wprowadzenie kary za promowanie banderyzmu oraz działań OUN-UPA na takich samych zasadach, jak za propagowanie nazizmu, komunizmu czy faszyzmu.
– Natomiast pojawiło się oświadczenie historyków, które mówi o tym, że przyjęcie takiej ustawy teraz to zwyczajnie przekłamanie historycznej prawdy i narzucanie różnych kwestii, które mają obecnie odmienne znaczenie – stwierdził. Dodał, że – jego zdaniem – potępienie banderyzmu i penalizacja jego propagowania zagrozi relacjom polsko-ukraińskim.
Bodnar zaznaczył, że chociaż ukraińscy nacjonaliści są odpowiedzialni za zbrodnie popełnione na Polakach podczas II wojny światowej, to polskie oddziały również popełniały zbrodnie na Ukraińcach. – Zasada jest taka, że zbrodnia musi być potępiona i ja potępiam (zbrodnie), które były popełnione przez Ukraińców przeciwko Polakom. Ale chciałbym, żeby ze strony Polski również było potępienie tych zbrodni, które były dokonane albo przez oddziały AK, albo przez Bataliony Chłopskie, albo przez oddziały Armii Ludowej przeciwko Ukraińcom – podkreślił.
Na uwagę dziennikarza, że wielu Polaków nie rozumie, dlaczego Stepan Bandera – lider ukraińskich nacjonalistów podczas II wojny światowej – „jest tak gloryfikowany na Ukrainie”, odpowiedział: „stworzyliście taki wizerunek znienawidzonego obiektu”. Dodał, że w czasie, kiedy trwała rzeź wołyńska, Bandera przebywał w obozie koncentracyjnym w Niemczech; tłumaczył również, że Bandera stał się dla wielu Ukraińców symbolem walki z Rosjanami.
Proponowana przez prezydenta Nawrockiego zmiana w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej oraz w Kodeksie karnym polega na „doprecyzowaniu przepisów określających pojęcie zbrodni dokonanych przez członków i współpracowników Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów frakcji Bandery i Ukraińskiej Armii Powstańczej oraz innych ukraińskich formacji kolaborujących z Trzecią Rzeszą Niemiecką”, w celu uniemożliwienia rozpowszechnianiu nieprawdziwych twierdzeń w tym zakresie.
1 października na stronie Instytutu Pamięci Narodowej Ukrainy oraz na profilu ambasady Ukrainy w Polsce na Facebooku został zamieszczony list otwarty grupy ukraińskich historyków w tej sprawie. „Na Ukrainie z niepokojem przyjęto inicjatywę niektórych sił politycznych dotyczącą wprowadzenia zmian do obowiązujących aktów prawnych Polski, mających na celu ustawowe potępienie UPA i OUN(b). Przy tym inicjatorzy tych zmian jednostronnie obciążają Ukraińców winą za wszystkie wydarzenia związane z Tragedią Wołyńską” – brzmi oświadczenie.
„Przyjęcie wspomnianego projektu przez stronę polską z pewnością wywoła negatywną reakcję na Ukrainie. Zgodnie z dotychczasową praktyką strona ukraińska będzie również zmuszona podjąć działania w odpowiedzi i uchwalić na szczeblu ustawowym odpowiednie akty dotyczące oceny działań niektórych oddziałów Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, które, jak wiadomo, dopuszczały się zbrodni wobec ludności cywilnej ukraińskiej w okresie II wojny światowej i w pierwszych latach powojennych” – zadeklarowali historycy. (PAP)
iwo/ mrr/ mhr/
kblu/ joz/ mhr/