Biznes Fakty
Gorąco wokół kampanii PiS z 2023 roku. Ujawniamy, co było w mailach K. Szczuckiego
Dziennikarze dotarli do maili Krzysztofa Szczuckiego
– Nie widziałem tych maili, nie wiem, jaka jest ich wiarygodność – w ten sposób Krzysztof Szczucki komentuje korespondencję, do której dotarli dziennikarze Polsatu i Interii. Jak wynika z materiałów, pracownicy Rządowego Centrum Legislacyjnego w godzinach pracy mieli prowadzić kampanię polityka do Sejmu. Ten zapewnia, że wszystkie polecenia miały "uzasadnienie służbowe".
Ważą się losy subwencji Prawa i Sprawiedliwości, która może zostać odebrana partii, jeśli okaże się, że ta nielegalnie finansowała swoją kampanię wyborczą do parlamentu w 2023 roku. Sprawozdanie finansowe ugrupowania szczegółowo sprawdza Państwowa Komisja Wyborcza, prześwietlając dokumenty uzyskane także z Rządowego Centrum Legislacyjnego czy NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa).
Wśród badanych materiałów, poza wyjaśnieniami samych władz PiS, znajdują się m.in. faktury, wydruki i mailowa korespondencja. Do tej ostatniej dotarły redakcje „Wydarzeń” Polsatu i Interii. Chodzi o wiadomości, które miał wysyłać były szef RCL, a obecnie poseł PiS Krzysztof Szczucki.
Krzysztof Szczucki pogrąży PiS? Dziennikarze widzieli maile
O mailach Krzysztofa Szczuckiego wspomniał już w piątek podczas konferencji prasowej premier Donald Tusk, który mówił o „najbardziej uderzającym procederze”, mającym służyć wykorzystywaniu pełnionego urzędu do kampanii wyborczej.
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, w kampanię Krzysztofa Szczuckiego, który startował do Sejmu z okręgu kujawsko-pomorskiego, mogło być zaangażowanych sześcioro pracowników RCL, którzy w godzinach pracy mieli prowadzić jego kampanię.
Z korespondencji między posłem Szczuckim a jego podwładnymi wynika, że jego pracownicy organizowali mu konferencje prasowe, ściągali na nie „osoby młode, które będą tłem”, a nawet transportowali flagi posła na te wydarzenia.
Co tydzień odbywać się miała także specjalna odprawa, a sam były szef RCL nazywał strukturę organizacyjną w ramach swojej jednostki „sztabem”, w którym rozdzielano obowiązki na zajmowanie się „outdoorem”, „social mediami”, „breifem medialnym” i „koordynacją działań w Toruniu”.
Poseł PiS komentuje. „Wszelkie zadania oddzielone od kampanii”
O komentarz do sprawy poproszony został Krzysztof Szczucki, który zapewnił, że wszelkie prowadzone działania zawsze miały uzasadnienie służbowe.
– Jeśli ktoś chciał pomagać mi w kampanii wyborczej, robił to w czasie wolnym lub będąc na urlopie, nigdy w ramach swoich obowiązków służbowych. Ja sam, prowadząc swoją kampanię wyborczą, również przebywałem na urlopie wypoczynkowym. Wszelkie zadania, realizowane przez pracowników RCL były od samego początku jednoznacznie oddzielone od jakichkolwiek działań kampanijnych – zapewnił Szczucki.
Jednocześnie polityk nie zechciał odnieść się do treści poszczególnych maili, wskazując, że nie ma pewności co do ich autentyczności, której nie może zweryfikować, bo dostęp do służbowej skrzynki od dawna ma zablokowany.
Jego zdaniem cała sprawa ma wymiar czysto polityczny i ma być formą nacisku na PKW, by ta odebrała subwencję PiS.
– Okazuje się, że nie ma znaczenia, że zarzuty są nieuzasadnione i PKW nie ma na czym oprzeć takiej decyzji, liczy się tylko polityka – uważa poseł.
W niedawnym „Graffiti” w Polsat News Krzysztof Szczucki także odnosił się do zarzutów formułowanych przez obecnie rządzących, przekonując, że „wzorcowo” prowadził RCL, co mają potwierdzać raport NIK i decyzja sejmowej Komisji administracji i spraw publicznych.
Z kolei dziś Michał Dworczyk przypomniał na antenie stacji, że Szczucki złożył zawiadomienie do prokuratury dotyczące pomówienia jego osoby przez Donalda Tuska.
Cały tekst dostępny jest TUTAJ.
WIDEO: Radosław Piesiewicz nie ma sobie nic do zarzucenia. "Za wszystko płaciłem sam"
Adrianna Rymaszewska / Interia
Źródło